Jakiś czas temu wzięłam udział w 8-godzinnym maratonie komiksowym w Pracowni Jazdów. Z założenia mieliśmy rysować z prędkością 1 strona/h, i nieskromnie powiem, że niemal mi się to udało - właściwie brakowało mi tylko wykończenia ostatnich stron, ale na szczęście dla mojego obolałego tyłka, spokojnie można było dokończyć swe dzieuo w domu. Tematem był GANG - więc co innego mogłam narysować, jak nie gang żab?
Jak tak pomyślę, to oprócz tasiemca rysowanego w liceum, jest to najdłuższa forma komiksowa, jaką stworzyłam. Nie pamiętam, bym była równie zmęczona rysowaniem jak wtedy po wyjściu z Pracowni, ale jednocześnie czułam dziwne uniesienie, które podobno było aż wypisane na mojej twarzy. No cóż, widać to jedna z moich dróg samuraja.
(Dlatego ledwo tydzień po skończeniu studiów zapisałam się na podyplomówkę, iks de - no ale skoro jestem już polonistycznym nindżą, to chcę być samurajem grafiki)
Wrzucając poprzedni komiks, zorientowałam się, że to był setny post - aże pierwszy post to w sumie tylko obciachowe powitanie, tym samym był to 99 komiks tudzież obrazek. I oto z tej okazji - jeszcze cieplutki, chrupiący sto pierwszy post i 101 żab na ten setny obrazek. (Liczyłam je ze 3 razy, bobiąc kropki i krzyżyki, myląc się w nich, ale niezmiennie pamiętając o małej żabce, która wychodzi z grzbietoroda, aww jiss.)
No, trochę się wzruszyłam.
Zamiast wypisywania wylewnych podziękowań rodem z gali oscarowej - garść statystyk ze wspominkowymi linkami:
6 lat mija od chwili, gdy zapragnęłam
założyć bloga o przypałowej nazwie - 8 sierpnia 2011 nastąpiła historyczna chwila, gdy na Bloggerze kliknęłam przycisk "utwórz", ale pierwszy komiks wrzuciłam dopiero 5 listopada (ułatwiam datację przyszłym pokoleniom historyków)
160.160 (serio) wyświetleń nabił licznik
od tamtego momentu i wcale nie płacę rodzinie, by nabijał je dalej
6.438 wyświetleń ktoś nabił na Linuxie
najpopularniejszym
komiksem jest Łajka z 1560
wyświetleniami, z czego większość nabił mi fanpage Mordor na Domaniewskiej
1 raz wylądowałam na Mężczyźni kochają
zołzy
najpopularniejszym
słowem kluczowym wciąż jest „lol” z 415
wyświetleniami *płacz z żenady*
miałam 666 polubień na fakebuku, ale już nie
mam; albo to szatan się już mną nie interesuje, albo zdechły te dziwne
wietnamskie konta, które raz hurmem zaczęły mnie lajkować
56 obserwatorów mam na Bloggerze, ale
to chyba zbyt archaiczne narzędzie do komunikacji
3 publikacje są przez tę działalność
brzemienne moimi wypocinkami, których egzemplarze w dniach zadumy mogę sobie
pomacać jak hrabia swoje starodruki
-13
odpadło mi w tym czasie od żeńskiego stulejarstwa (nie pytajcie, jak to
policzyłam)
+2 do rozumu i godności człowieka
1tablet odmawiający współpracy (i jeszcze z piórkiem na baterie) wyciepałam i 1nabyłam, otwierając zupełnie nowe ścieżki w mojej blogowej biedakarierze
4 lata spędziłam, studiując historię i mimo to nie popełniłam samobójstwa nad podręcznikiem do starożytnej (o to było nietrudno, ta @#$%! cegła miała 1000 stron)
2dorywcze roboty (gdzieee jeeesteś eeetaaacieee) plus parę wspomnianych zleceń, co równa się +1 do szacunu na dzielni
291 książek przeczytałam w ciągu tych lat i chociaż tak skrupulatnie je podliczam, to wbrew hipsterskiej propagandzie nie czuję się
przez to specjalnie mądrzejsza od innych
w tym
przeczytałam 3 tomy Greya i tym bardziej nie czuję się przez to mądrzesza
5 razy wystąpiłam na scenie i ani razu
nie zwymiotowałam na publiczność (raz wskoczyłam tylko na jedną scenę w Zagraj to jeszcze raz, Sam,by wskoczyćna Alana Felixa, ale hej, to też się liczy)
Zatem, jakby nie było, blogasek był świadkiem moich wszystkich najdonioślejszych sukcesów i porażek, co brzmi dumnie. Jego założenie (i to w przypadku obu dat) sprzężone było z bardzo osobliwym momentem w moim życiu, z którego wyrasta bardzo duża część tego, kim obecnie jestem. Po prostu fajnie go prowadzić i cieszyć się, że mam Czytelników.
Eksluzywny Dodatek. I żeby nie być gołosłowną, to moje frogi. Gdzieś tam nawet jest budzik z Hameryki:
Każda żaba jest wyjątkowa, z bardzo prostego względu - dostaję je i kupuję tylko na specjalne okazje i wyjazdy, bo inaczej miałabym zawalony żabami cały pokój, a mimo wszystko chcę udawać, że jestem dorosłą kobietą.
Hoho! Zajęło mi to tylko jakieś 6 godzin, z przerwami na żarcie. Mieczem obosiecznym jest też spolegliwy charakter - nigdy nie byłam dobra w wyrażaniu swoich uczuć, to się nauczyłam grzecznie wykładać to, co myślę. Tymczasem to mój były walił fochy, gdy cokolwiek nie szło po jego myśli. Nawet gdy zjadłam coś przez przypadek. Padaka.