czwartek, 16 listopada 2017

Żabella de Frog i 101 postów

zrób klik i powiększ
Wrzucając poprzedni komiks, zorientowałam się, że to był setny post - aże pierwszy post to w sumie tylko obciachowe powitanie, tym samym był to 99 komiks tudzież obrazek. I oto z tej okazji - jeszcze cieplutki, chrupiący sto pierwszy post i 101 żab na ten setny obrazek. (Liczyłam je ze 3 razy, bobiąc kropki i krzyżyki, myląc się w nich, ale niezmiennie pamiętając o małej żabce, która wychodzi z grzbietoroda, aww jiss.)
No, trochę się wzruszyłam.
Zamiast wypisywania wylewnych podziękowań rodem z gali oscarowej - garść statystyk ze wspominkowymi linkami:
  • 6 lat mija od chwili, gdy zapragnęłam założyć bloga o przypałowej nazwie - 8 sierpnia 2011 nastąpiła historyczna chwila, gdy na Bloggerze kliknęłam przycisk "utwórz", ale pierwszy komiks wrzuciłam dopiero 5 listopada (ułatwiam datację przyszłym pokoleniom historyków)
  • 160.160 (serio) wyświetleń nabił licznik od tamtego momentu i wcale nie płacę rodzinie, by nabijał je dalej
  • 6.438 wyświetleń ktoś nabił na Linuxie
  • najpopularniejszym komiksem jest Łajka z 1560 wyświetleniami, z czego większość nabił mi fanpage Mordor na Domaniewskiej
  • 1 raz wylądowałam na Mężczyźni kochają zołzy
  • najpopularniejszym słowem kluczowym wciąż jest „lol” z 415 wyświetleniami *płacz z żenady*
  • miałam 666 polubień na fakebuku, ale już nie mam; albo to szatan się już mną nie interesuje, albo zdechły te dziwne wietnamskie konta, które raz hurmem zaczęły mnie lajkować
  • 56 obserwatorów mam na Bloggerze, ale to chyba zbyt archaiczne narzędzie do komunikacji
  • 3 publikacje są przez tę działalność brzemienne moimi wypocinkami, których egzemplarze w dniach zadumy mogę sobie pomacać jak hrabia swoje starodruki
  •  -13 odpadło mi w tym czasie od żeńskiego stulejarstwa (nie pytajcie, jak to policzyłam)
  • +2 do rozumu i godności człowieka
  • 1 tablet odmawiający współpracy (i jeszcze z piórkiem na baterie) wyciepałam i 1 nabyłam, otwierając zupełnie nowe ścieżki w mojej blogowej biedakarierze
  • 4 lata spędziłam, studiując historię i mimo to nie popełniłam samobójstwa nad podręcznikiem do starożytnej (o to było nietrudno, ta @#$%! cegła miała 1000 stron)
  • 1 dyplom zrobiłam na uniwersytecie i właśnie zasiadam do kolejnego, studiowanie moim hobby
  • ganiając na zajęcia schudłam jakieś 3 kilo (ale ostatnio tak chce mi się łasuchować, że może się to szybko zmienić)
  • przeprowadziłam się 2 razy
  • 1 oko Saurona w związku z tym na mnie patrzy
  • 2 dorywcze roboty (gdzieee jeeesteś eeetaaacieee) plus parę wspomnianych zleceń, co równa się +1 do szacunu na dzielni
  • 291 książek przeczytałam w ciągu tych lat i chociaż tak skrupulatnie je podliczam, to wbrew hipsterskiej propagandzie nie czuję się przez to specjalnie mądrzejsza od innych
  • w tym przeczytałam 3 tomy Greya i tym bardziej nie czuję się przez to mądrzesza
  • 5 razy wystąpiłam na scenie i ani razu nie zwymiotowałam na publiczność (raz wskoczyłam tylko na jedną scenę w Zagraj to jeszcze raz, Sam, by wskoczyć na Alana Felixa, ale hej, to też się liczy)
  • 1 autograf wydębiłam od Kobiety Ślimak
  • jakieś 40 żab stanowi obecnie mój szacowny zbiór, nie chce mi się dokładnie liczyć, bo tworzą malowniczą acz skomplikowaną logistycznie stertę
  • 4 opowiadania skończyłam i jestem tym faktem niemożebnie zażenowana (bo zaczęłam tych dzieu o wiele więcej)
  • 4 razy zostałam osrana przez ptaki
  • 726.582.685 błędów gramatycznych, semantycznych, językowych, fleksyjnych i frazeologicznych popełniłam
  • 1 mężczyźnie ugotowałam zjadliwy obiad i do dziś jestem tym zachwycona
  • 0 święceń papieskich otrzymałam
Zatem, jakby nie było, blogasek był świadkiem moich wszystkich najdonioślejszych sukcesów i porażek, co brzmi dumnie. Jego założenie (i to w przypadku obu dat) sprzężone było z bardzo osobliwym momentem w moim życiu, z którego wyrasta bardzo duża część tego, kim obecnie jestem. Po prostu fajnie go prowadzić i cieszyć się, że mam Czytelników.

Eksluzywny Dodatek. I żeby nie być gołosłowną, to moje frogi. Gdzieś tam nawet jest budzik z Hameryki:


Każda żaba jest wyjątkowa, z bardzo prostego względu - dostaję je i kupuję tylko na specjalne okazje i wyjazdy, bo inaczej miałabym zawalony żabami cały pokój, a mimo wszystko chcę udawać, że jestem dorosłą kobietą.

Dodatek 2. REEEEEEEE


piątek, 3 listopada 2017

Kiedy rozum śpi, budzą się pierdoły

Szogun jest taką kopalnią neologizmów, że powinnam chodzić za nim z kilofem. 
To miał być komiks helołinowy, ale jestem złom i się nie wyrobiłam. Za to wyrobiłam się, by wziąć udział w helołinowym konkursie rysunkowym - pomyślałam sobie, że odbiję sobie to, że kiedyś nie wzięłam udziału w konkursie na zlocie Łicza, tylko dlatego, bo ponieważ. Teraz dostałam jedno z wyróżnień i se wiszę na wystawce. Ostatni raz wisiałam w podstawówce, gdy zrobiłam królika z rozmazanej na kartce plasteliny, więc chyba mam powody do radości.

Takie sobie picnęłam. Szogun też maczał w tym palce
Ale Halloween to nie same przyjemnostki, to w końcu święto, które gdzieś tam bazuje na tym, co nas przeraża. Ja na przykład tego dnia skończyłam oficjalnie 27 lat i jestem tym faktem przerażona.