piątek, 1 listopada 2013

Żywot polonisty poczciwego

W zasadzie nie wiem, co skłoniło mnie do włożenia na głowę segregatora i powiedzenia HODOR (przecież ja nawet Gry o Trą nie oglądam, jestem zbyt zajęta Deanem Winchesterem Supernatural. 

A co do polo lolo - zadowolona jestem. Pierwszego dnia zajęć zawędrowałam gdzieś w dziwne miejsce i uźrzały me oczy podobiznę Boya-Żeleńskiego. I mimo całego stresu zaczynania w nowym miejscu, poczucia, że ta decyzja jest poroniona, spojrzałam na niego i poczułam, że tu mi będzie dobrze, tu będzie ciepło, tu będę się rozmnażać. I po miesiącu jak dotąd wciąż się jaram i jestem na tych zajęciach napalona jak Arab na kurs pilotażu - takie to wszystko fascynujące i w ogóle. W ogóle wiedzieliście, że między 'ó' a 'u' jest wbrew pozorom różnica, bo 'ó' jest pozostałością po długim, akcentowanym u, i ja to odkryłam zupełnie sama, JESTĘ JĘZYKOZNAWCĘ

Khem, khem. Aczkolwiek pewnie stwierdzę w pewnym momencie, że praktyczniej będzie zostać lesbijką albo radziecką babą na traktorze, bo chłopa to tam niezbyt uświadczysz. W ogóle moja grupa jest spoko, ale brakuje jakichś wyrazistych typów, takich, co wygłaszają całe zajęcia swoje mongolskie teorie albo chociaż nie zmieniają swetra przez tydzień. (Wiecie, skąd wyszłam.) A to dziwne, teoretycznie można wyjść z założenia, że na literaturze można spotkać tellurycznych pomiotów Teda Hughesa albo włochatych Barańczaków. (W ogóle przeżyłam szok, że Barańczak jest bratem Musierowicz i że jest taki włochaty.)

13 komentarzy:

  1. Żeby słyszeć różnicę między u i ó trzeba by żyć dobre 500 lat temu, w zasadzie jedyną rozróżnialną parą pozostaje h i ch...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego się faktycznie nie da usłyszeć, ale na przykład gdy czytam, w głowie u i ó wybrzmiewa mi inaczej, ó wydaje się mocniejsze i dłuższe. Wydaje mi się, że automatycznie ten akcent jakoś działa wizualnie i "wyciąga" to ó do góry i wydłuża iloczas. A ch i h to też już zanika, chyba tylko na Kresach się ostało... Chociaż ostatnio ucięłam sobie pogawędkę z moją nauczycielką i ponoć jej matka, rocznik mocno przedwojenny, wymawiała na przykład "tłomacz" zamiast "tłumacz" - co świadczyłoby o jeszcze innej różnicy w wymawianiu tego u, bo zapis faktycznie był przez ó. Ale to kiedyś, kiedyś...

      Usuń
  2. Absolutnie niczym? Segregator ponowoczesną formą koka, Hodor hasłem zblazowanych fanów Martina... zostały Ci już tylko zajęcia i garsonka. I poezja współczesna.
    Przerażenie, lęk i drżenie w oczach na trzecim obrazku - wspaniałe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie patrzyłam na to z tej strony... Ale na obronie licencjatu zrobię furorę wkładając segregator, taka będę elegancka!
      A dziękuję ;)

      Usuń
    2. Segregator na głowę, Żaba na traktur (przez krótkie "u", bo to mały traktur) i hajda! bronić licencjatu. Francja-elegancja, urok Ursusa:) "Tłomaczyć" pisał jeszcze Gombrowicz, oraz, zdaje się, Władysław Gomułka, sam zresztą z zaskakującym "u". Nie to, żebym Cię straszył, ale początkowy zachwyt nad gramatyką opisową wydaje się zawsze zanikać w bezpośredniej bliskości egzaminu:) A szkoda.

      Usuń
  3. Moja mama dzielnie przeżyła filologię polską i koka miała tylko na ślubie, nie widziałam jej jeszcze czytającej dla własnej przyjemności poezji współczesnej i na pewno nie jest zbyt poważna ;) bardziej marnuje ją następstwo tych studiów - praca. Biedna mama naucza polskiego w gimnazjum i powoli wpada w depresję.
    Myślę, że faktycznie absolutnie nie masz się czym przejmować xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, upewniłaś mnie, że moja droga samuraja nie musi oznaczać garsonek :D na pracę w zawodzie spoglądam na razie z nieśmiałym optymizmem, któż wie, co się wydarzy...

      Usuń
  4. Koniecznie czytaj poezję współczesną!
    Chcę być poetą! Musze mieć czytelników XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytać już czytam, wyimaginowało mi się pisać esej na podstawie wiersza... :D

      Usuń
  5. Proponuję, w poszukiwaniu faceta, przejść się po jakimś ścisłym wydziale :P. Tam, jak rzucisz "Hodor", albo "Wiem co to jest Diablo", będziesz miała wianueszek adoratorów. Potem wystarczy tylko
    -Ty, ty, ty i jeszcze ty...
    - I ja! I jeszcze JA!
    - Dobra, ty też... wypierdalać. Reszta panów idzie za mną i zaczynamy grę w najsłabsze ogniwo.

    A tak na serio, nie wiem jak to wygląda w stolicy, ale ogólnie dzisiaj nie każdy student informatyki/robotyki/automatyki/ścisłostyki jest małym, garbatym Gollumem, który złoży się w kostkę rubika jak ładna dziewczyna podejdzie i powie "cześć" :P. Takich jest już mało i doyś łatwo jest ich uniknąć :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio się dowiedziałam, że istnieje długa tradycja eventu spod znaku 'Poznaj swojego inżyniera' - otóż w okolicy otrzęsin panie z polonu już od wielu lat nawiedzają Polibudę w celach łowczych... :D

      Usuń