sobota, 28 września 2013

Ssij mi, historio


Pomyślałam w maju 'jebnę historię'. No i jebłam, dokładnie trzynastego w piątek. Bilans okresu od 'pójdę na historię' do 'jebnę to kurestwo': cztery lata, zero licencjatu, rok terapii, jeden związek, dwa razy złamane serce, trzy zerwane z hukiem znajomości, dwa potężne ogarnięcia, dwa-trzy momenty oświecenia, trzy kilo mniej, hektolitry łez, hektolitry studenckiego piwska z popcornem, kupa forsy na opłacenie nauki, mnóstwo nowych znajomych, kilku starych, dobrych przyjaciół, pierdyliardy skserowanych stron, dużo mundrych książek, wąty natury feministycznej, wąty natury ateistycznej, trochę łaciny - i ni chuja wiedzy historycznej na poziomie akademickim. Ale i tak uważam, że wygrałam w życie.

Ale nie oznacza to oczywiście, że jakieś historyczne wątki w komiksach się nie pojawią, bo i tak zostałam nieodwracalnie skrzywiona. (Na przykład mam zboczenie archiwizacyjne i datownicze - składuję wszelkie pamiątki jakby to były jakieś itemy z wykopalisk, swój dziennik traktuję jak źródło do danego okresu i każdy utwór w ajTiunsie mam opatrzony datą.) 

I teraz jestem polonistką, pardon, filologiem polskim in spe. Podoba mi się to.

Komiks ten uświadomił mi też, jakie mam tyły z perspektywy. Nad pierwszym kadrem siedziałam chyba ze dwie godziny, rysując w miarę równoległe kreseczki. A teraz zauważyłam też, że zjebałam szafę.

10 komentarzy:

  1. A paczemu z licencjatem nie wyszło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie mogłam porządnie zaliczyć nawet pierwszych lat, więc jakiś czas bujałam się z wizją 'napiszę licencjat w przyszłym roku' x(

      Usuń
    2. Jakiś konkretny profesor czy cała seria niefortunnych zdarzeń?

      Usuń
  2. "Jesteś" polonistką czy "będziesz" polonistką jak skończysz studia :P? Bo odrobinkę się gubię w timelinie twojej nauki..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodałam in spe, miano to zyskam dopiero za trzy lata. Nie Ty jeden się gubisz, jak próbowałam odpowiedzieć na pytanie, na jakim dokładnie roku jestem, to sama jakoś nie byłam pewna...

      Usuń
    2. Jak ja byłam na filo, to od samego początku wszyscy wykładowcy nam oznajmiali poważnie, że już teraz możemy dumnie mianować się polonistami. Także to nie żadne fifirifi. :D
      Powodzenia na nowym kierunku. ^^

      Usuń
  3. Czuję się Twoją bratnią duszą. 5 lat na bibliotekoznawstwie, zero licencjatu, rok terapii, zboczenie zawodowe na zawsze :p ... że o związkach nie wspomnę. Umknęłam na polonistykę, wytrzymałam pół roku - jeszcze większe bagno. Wysnułam też teorię, że aby studiować, należy zachować dziecięcą niewinność i naiwność - że studia mają cokolwiek wspólnego z wiedzą i pracą... I want to believe. Ale życie pokazuje inaczej. Żeby było śmieszniej, parę z moich koleżanek po licencjacie znalazło pracę w... galerii handlowej. Ja pracuję w herbaciarni... zgadnijcie, która bardziej murzyni za grosze? ;)
    Ale studiów życzę jak najlepszych. Może to tylko w mojej Łodzi taki syf :p
    Lila

    OdpowiedzUsuń
  4. Borze szumiący... Że też nie napisałam pierwszego komentarza z hasłem, iż trafiłam na Twojego bloga przypadkowo... Ale dobra, tutaj nadrobię. Nie dość, żeś moja rówieśnica i masz kropa w kropę IDENTYCZNE poczucie humoru oraz dystans do otaczającej rzeczywistości, to jeszcze, kurna, mam wrażenie, że chyba odnalazłam duchową siostrę. Oby to prawda, kurna, była. Bo jak nie będzie... bo jak nie będzie, to taki feat. tu zrobię, że będzie. (aka "featuring" używane do określania artystów udzielających się z innymi artystami, najczęściej w popowych kawałkach od roku 2000-cosik)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, duchowa siostro! <3
      (ach, czasy magicznego feat., wzruszają mnie zawsze)

      Usuń