poniedziałek, 27 marca 2017

Wszyscy rodzimy się szaleni, a niektórzy dołączają do teatru

Jedną z form artystycznego wypróżniania się, którym ostatnio się oddaję, jest teatr amatorski - znaczy się, eee, Sztuka Teatralna w Wykonaniu Młodych Adeptów. Jesteśmy właśnie po Dniach Teatru, czyli dwudniowym maratonie wszystkich spektakli, jakie do tej pory opracowaliśmy, więc presja była, delikatnie mówiąc, dość duża. Ale wszystko wyszło zajebiście w cyc, wespół ze wszystkimi płaczę ze szczęścia wewnętrznymi diamentowymi łzami i do tego spałam dziś do południa. 
I pomyśleć, że w szkole i na studiach te wszystkie The Globy, Wsiewołody Meyerholdy i Nie-Wiem-Kim-Był-Grotowski-e jakoś niespecjalnie mnie interesowały - ale wystarczyło obejrzeć teatr z bliska, by zobaczyć, że to jedna z lepszych inicjatyw, w jakich w ogóle można wziąć udział. Także ten, post z dedykacjo, moja droga trupo teatralna.
Do tego miałam przyjemność narysować kolorowanki z moimi ziomeczkami, którzy grali w bajkach, coby przybyłe dziecki (faktyczne i umysłowe) miały pamiątkę. Chwalę się więc.
Rycerz niezłomny Macieja Wojtyszki

Śnieżka na opak
(Komiksy już wkrótce, wszak trzeba zapełnić tę dojmującą pustkę w życiu, skoro nie ma już prób, uch och)