sobota, 23 maja 2015

O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i USOSem


Nienawidzimy się z usosem już 6 lat, od chwili, gdy nie mogłam się nań zalogować i musiałam wydzwaniać do sekretariatu by coś z tym zrobili. Podobno tylko ludzie o czystych sercach mogą cokolwiek na nim ugrać, albo ludzie będący plemnikami szatana, taką wersję też słyszałam; w każdym razie widać nie należę do obu kategorii. W dodatku gdy brakuje w twoim życiu emocji, usos wie dokładnie, czego potrzebujesz - mało jest rzeczy równie emocjonujących, jak rejestracja na egzamin poprawkowy wieczorem w czasie burzy, nad morzem, z internetem, który w każdej chwili może paść z wycieńczenia.
Do tego sama pod sobą kopię dołki, bo zaczęłam zapominać o zapisach - toteż mając nauczkę w postaci badziewnego planu nie do ruszenia (a mam wielkie doświadczenie w żebraniu o przepisywanie do innej grupy), cały tydzień powtarzałam sobie, że w czwartek jest rejestracja, zerkałam w kalendarz z zaznaczeniem, że w czwartek jest rejestracja, gdy się logowałam, sprawdzałam na wszelki wypadek, czy aby na pewno w czwartek jest rejestracja.

I tak o niej zapomniałam.
No, ale przynajmniej coś mnie zmotywowało do wypuszczenia nowego posta, łuhu.