poniedziałek, 22 września 2014

Durne sprawy, odc. 1


Uch, trochę mnie nie było. Gdzie te czasy (tzn. zeszły rok), gdy kręciłam komiksy średnio co dwa tygodnie? Muszę się zmobilizować, bo mi smutno bez rysowania tych moich fasolowatych awatarów.

A przez 2 miesiące w moim bajorku się zadziało:

1. Najsampierw pragnę podziękować tym, którzy pod ostatnim postem zamieścili tytuły książek z dobrymi seksami i miłoździą. Dziękuję, przywróciliście mi spokój ducha, a moje libido jest już po udanej rehabilitacji.

2. Z niekłamaną przyjemnością mogę oznajmić, że zdałam (na zadziwiająco dobre oceny) wszystkie egzaminy i tym samym bez żadnych wtop zaliczyłam pierwszy rok filologii. Chyba ma coś z tym wspólnego fakt, że w końcu lubię moje studia i podczas ćwiczeń nie mam już ochoty wyskoczyć przez okno - na historii warunki i jakieś niezaliczone syfy ciągnęły się za mną jak smród za pospolitym ruszeniem. No, ale nie ma tego złego - gdyby nie to, nie narysowałabym mojego pierwszego komiksu o tym, jak chcę uciec z instytutu i sprzedawać miski Kuronia.

3. Byłam na Polconie. Gdyby tak mi się chciało, jak mi się nie chce pisać obszernej relacji - ale wiedzcie, że było fabuluśnie. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że akredytacja, razem ze staniem w kolejce, trwała 30 sekund (vide zeszły rok, zajęło nam to 4 godziny). Prelekcje dobre, choć zabrakło mi paru rzeczy - zdziwiło mnie kondensacja tematyki pod hasłem 'blok popularnonaukowy' lub 'prelekcyjny' i osobnych paneli o filmach, serialach i komiksach nie było, za to były trzy literackie. Równie dziwne było to, że targowisko było żałośnie małe w porównaniu z tym, jakie było zeszłoroczne expo. Przykładowo, naliczyłam jedno stoisko z komiksami o objętości szkolnej ławki plus jakiś karton.
Przywiozłam oczywiście mnóstwo tytułów serialów, książków, komiksów, no i oczywiście mnóstwo betonowych tekstów:
- Czy wiecie, jak wygląda twarz kobiety po orgazmie? - zapytuje cicho Ćwiek. Cała sala popada w stupor; w tej ciszy słychać tylko oddechy i brzęczenie przypadkowej muchy.
- Dokładnie tak... jak te wszystkie kobiety... - napięcie gęstnieje z każdą chwilą - które w reklamach wyjmują z pralki idealnie białe pranie...

Poza tym Bielsko-Biała to strasznie zryte miasto, na pierwszy rzut oka malownicze, ale potem zaczynasz się wkurwiać na te wszystkie jednokierunkowe ulice i na to, że nie ma gdzie zjeść/wypić. W rezultacie w pubie o wdzięcznej nazwie Dog's Bollocks byłyśmy z milion razy, a jedyna knajpa z sensownymi śniadaniami serwowała je z prędkością jajecznica/30min.

4. Jak Buk na Szpan da, to wyskoczę też na Festiwal Komiksu w Łodzi. Mam mieć komiksa w jednym magazynie, cieszem siem. Czekam też na swój pierwszy egzemplarz autorski, bo ukręciłam parę pomocy logopedycznych, ale na razie gdzieś orbituje i nie wiem gdzie.

5. Byłam wczoraj z Vatim w Twierdzy Modlin, bo ponoć wszystko było za półdarmo, a miałam ochotę na Przygodę. Vati co chwilę pokazywał mi miejsca, gdzie skakał przez ogrodzenie albo gdzie mu odpadła klapa od bagażnika malucha, więc nie byłam aż tak rozczarowana, gdy nie udało się wejść do cytadeli (a wiadomo, czy kiedyś tam wejdę? mają w końcu zrobić tam jebane lofty). Fajnie było, podjebałam trochę gruzu na pamiątkę, nawet zgubiłam się w kazamatach pod działobitnią i do tego latarka wysiadła, czułam się jak w kiepskim horrorze albo jakimś dziwnym larpie z Diablo. 
Trochę mnie jednak ten trip przygnębił - kiedyś w cytadeli było kilka jednostek, teraz straszą wybite okna i odrapane tynki, połowa budynków jest pozamykana na stałe, nawet dróżka, gdzie co rano Vati po bułki wchodził, jest zagrodzona. A kilometr dalej - straszny, odnowiony kloc, pomalowany na jajeczną żółć. To przykre uczucie, gdy miejsce, które dla ciebie coś znaczy, zaczyna się zmieniać.

Na pocieszenie zostały mi wojskowe kalesony. Serio - najcieplejsza i najwygodniejsza rzecz na świecie.