piątek, 27 grudnia 2013

Niewiarygodne Przygody Żaby w Roku 2013




Jeśli miałabym do czegoś przyrównać ten rok, to do wyprucia gołą ręką serca i zepchnięcia do lodowatej wody - i w następnej kolejności do fabuluśnego wypłynięcia w rytmie Feels Like Heaven i dostania się do seksownej trąby powietrznej.



Ale pani terapeutka byłaby ze mnie dumna, zrobiłam niezłe postępy. Nawet jeśli wciąż potrafię wywrócić się na płaskiej powierzchni, rzucać sucharami pozbawiającymi przytomności i zasnąć na kanapie, robię to w lepszym stylu. 

Dedykuję pasek wszystkim moim krewnym-i-znajomym-Królika, z którymi spędziłam ten czas - bez ich wsparcia i obecności pewnie nie przydreptałabym do punktu, w którym teraz jestem. Mam nadzieję że odwdzięczyłam Wam się tym samym (albo będę miała ku temu sposobność). Buziaczki.

A teraz, skoro święta się skończyły i nowy rok nadchodzi, trzeba nam baunsować:


 Szczęśliwego nowego!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Przedświąteczna gorączka



A myślał człowiek, że w te święta spokojnie posiedzi, nażre się w spokoju i pomyśli o przemijaniu i innych zajmujących pierdołach. A tymczasem Kochanowski mnie nuka, szoruję łazienki, szuflady, klopa i kij wie co jeszcze; do tego nakurwiam ilustracje do zlecenia. Mój problem jednak polega nie na tym, że mi się nie chce - tylko na tym, że póki nie skończę z obłędem w oczach, to wyglądam tak jak na drugim obrazku.

Ale skończmy już narzekać i podzielmy się mentalnym opłatkiem. Nieważne, czy trafiłeś tu przypadkiem, czy wchodzisz tu często, czy lubisz ten czas, czy nienawidzisz, czy wierzysz w narodziny Chrystusa, czy obojętny jest Ci ten żydowski wichrzyciel - to życzę Ci, Czytelniku, dobrych, spokojnych Świąt, podczas których odpoczniesz, zrobisz coś, co odkładałeś przez długi czas, przytulisz kogoś bliskiego i może nawet odkryjesz coś ważnego. 

A przynajmniej żebyś się najadł dobrych rzeczy. 
(I zostaw biednego karpia w spokoju.) 

czwartek, 5 grudnia 2013

Where do we go now


Blurred Lines jest wszystkim, czego w obecnej kulturze/modzie/mentalności pasjami nie znoszę. Nawet jeśli klipy z lat 80tych albo 90tych trącają dziś serem, to były jak na tamte warunki pomysłowe i nawet pod tą lycrą i lakierem do włosów uchowała się naturalność. A jak popatrzę na obecne maksymalnie odpicowane, przeładowane pustym lansem obrazy, to mi się zwyczajnie ciśnie. A już zupełnie rozwala mnie moda na starych ludzi i biedne dzieci kręcących się wokół obskurnych kamienic gdzieś w okolicach Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Nie chodzi o to, że nie podobają mi się starzy ludzie, dzieci i GOP, tylko jak dla mnie jest to strasznie sztuczne - taka perspektywa hipstera, który cyknie fotkę i tylko na tym podrasowanym zdjęciu bieda będzie wyglądała dobrze. (Podobne zdanie chyba było w Ciemno, prawie noc - książka niezła, chociaż wszyscy tam są molestowani i gwałceni w dzieciństwie, a przynajmniej wleką się za nimi ponure wspomnienia.)

A Panorama Racławicka jest w cyc. Najbardziej mi się drzewa podobały.

I na koniec pobaunsujcie sobie przy tym fantastycznie serowatym klipie: